Aktualne informacje o nieciekawej sytuacji firmy Kredyty-Chwilówki i o tym, co czeka pracowników. 19 stycznia wydano informacje o zakończeniu działalności firmy i zamykaniu wszystkich placówek.
O sytuacji pośrednika finansowego Kredyty-Chwilówki głośno było od grudnia 2017. Wtedy na jaw zaczęły wychodzić liczne problemy spółki, tuszowane przez prezesa zarządu. Starał się on łagodzić wszelkie doniesienia na temat możliwego upadku firmy i jej kłopotów finansowych, a przecież doskonale zdawał sobie sprawę z sytuacji swojej firmy. Nagle, 19 stycznia 2018 roku media obiegła informacja o tym, że Kredyty-Chwilówki zamykają wszystkie swoje oddziały.
Oznacza to, że charakterystycznego, czerwono-żółtego loga na ulicach polskich miast już nie zobaczymy, a największy problem mają pracownicy firmy – pod koniec grudnia było ich 1467. Właśnie dowiedzieli się, że ich pracodawca splajtował.
Nagły koniec Kredyty-Chwilówki?
Plotki na temat sytuacji finansowej firmy były znane od końca roku, jednak prezes zarządu Grzegorz Czebotar jeszcze pod koniec grudnia zapewniał w wywiadach, że przemiany wynikają z wprowadzonego procesu restrukturyzacji spółki, która zacznie funkcjonować na nowych zasadach, przynosząc większe zyski. Nie wspominał o możliwym zakończeniu działalności jak i również o zwolnieniu wszystkich pracowników pośrednictwa. Zwolnienia pracowników miały dotknąć tylko najmniej rentownych działów firmy i miały dotyczyć około 30% pracowników. Systematycznie byli oni zwalniani już od grudnia – jedni nie mieli przedłużanych umów, inni nagle otrzymywali wypowiedzenia. Właściwie nikt nie był pewny swojej posady, a najwięcej plotek o możliwym upadku spółki pochodziło właśnie z grona pracowników, którzy wymieniali swoje informacje i uwagi głównie na forach internetowych. Okazało się, że było w tym wiele prawdy – nagle, 19 stycznia 2018 media obiegła wiadomość o tym, że Kredyty-chwilówki zamykają wszystkie placówki w całym kraju.
Wszystkie placówki pośrednika przeznaczono do zamknięcia
W całej Polsce kredyty-chwilówki posiadają 263 biura, które z dniem 1 lutego 2018 roku mają zostać zamknięte. Zarząd ponad miesiąc zwodził pracowników, jednak firma od dawna borykała się z problemami finansowymi, które przyniosły nagły krach. Najbardziej dotkliwe okażą się zwolnienia, nagłe zwolnienie będzie dotyczyło przecież ponad 1 tysiąca osób, które tracą pracę z dnia na dzień. Raczej nie mają co liczyć na system odpraw i pomocy w znalezieniu nowej pracy – o takim programie zapewniał Grzegorz Czebotar jeszcze w grudniu, ale równocześnie cały czas twierdził, że sytuacja firmy jest stabilna i przejdzie ona jedynie restrukturyzację.. Jego słowa straciły więc na aktualności i na pewno nie jest to osoba ciesząca się zaufaniem wśród pracowników spółki. Jeśli firma bankrutuje, skąd miałaby wypłacić odprawy dla ponad tysiąca pracowników? Najciekawsze jest to, że strona firmy Kredyty-Chwilówki nadal funkcjonuje i o ich aktualnej sytuacji i zamykaniu wszystkich biur informację można znaleźć jedynie klikając w dział aktualności. Nadal jednak na stronie widnieją oferty pracy, na które można odpowiadać do końca stycznia 2018 roku…
Co będzie z pożyczkobiorcami?
W chwili obecnej Kredyty-chwilówki ma około 100 tysięcy pożyczkobiorców. Są oni na bieżąco informowani o tym, że rat kredytów nie będą oni już spłacali w punktach Kredyty-Chwilówki, a wykonując przelewy na wskazane rachunki bankowe. Kredyty-Chwilówki były bowiem tylko pośrednikiem, po ich upadku spłatę rat będzie należało kierować do bezpośrednich pożyczkodawców. Co ciekawe, Kredyty-Chwilówki mają na chwilę obecną około 3 tysięcy inwestorów. Grzegorz Czebotar zapewnia, że ich należności będą sukcesywnie spłacane, jednak jak widać ich sytuacja może budzić niepokój. W jaki sposób będzie dokonywana windykacja, jeśli zwolniono pracowników terenowych? Otóż prezes zarządu zapewnia, że odzyskiwaniem pożyczek będą zajmować się pracownicy call center. Nie dodał jednak, jaka będzie ich skuteczność – ze statystyk może wynikać, że okaże się ona bardzo niska, a może nawet zerowa. Dochodzenie roszczeń Kredyty-Chwilówki zostawiły więc na barkach pożyczkodawców, którzy teraz muszą poradzić sobie z odzyskaniem swoich pieniędzy.